Podróże z duszą: Czerwcowe wędrówki z malarzami
Witamy w środku wakacji 2020
Pragniemy podzielić się naszym zachwytem wystawą obrazów najwybitniejszego malarza baroku Michaela WILLMANNA (1630 – 1706) pracującego na Śląsku w XVII. Przygotowania do tej wystawy trwały 2 lata. Zorganizowało ją Muzeum Narodowe we Wrocławiu z okazji 50 lecia powstania tej placówki.Otwarcie nastąpiło 22 XII 2019 r a zakończenie miało nastąpić 26 IV 2020 r. Zamknięcie wszystkich placówek kulturalnych z powodu pandemii koronowirusa spowodowało przedłużenie terminu funkcjonowania wystawy do 4 X 2020 r. I całe szczęście, bo jest to coś unikalnego a zachwyt tymi dziełami pozostanie na zawsze w naszych sercach. Wystawa nosi tytuł WILLMANN. OPUS MAGNUM. Jest to wielka wystawa monograficzna Michaela Willmanna, jednego z najwybitniejszych artystów doby baroku w Europie Środkowej zwanego Śląskim Rembrandtem. Dzisiaj pozostaje jednym z najwybitniejszych artystów religijnych XVII w., a jego dzieła są chlubą licznych klasztorów, kościołów, jak też kolekcji muzealnych w Polsce, Czechach, Słowacji, Rumuni, Niemczech, Austrii oraz Francji. Po raz pierwszy w jednym miejscu można obejrzeć ogromny wybór dzieł śląskiego malarza. Wypożyczono je między innymi z licznych kościołów, klasztorów oraz kolekcji muzealnych. Prezentowanych jest blisko 100 obrazów, co stanowi 1/3 zachowanego dorobku artysty. Wśród nich znajdują się dzieła o tematyce religijnej, portrety oraz pejzaże. Po przeszło 75 latach zagościł na Dolnym Śląsku, ponownie scalony, słynny cykl „Męczeństwo Apostołów”. Cykl powstał na zamówienie lubiąskiego opata i zdobił ściany boczne nawy kościoła klasztornego. Zrabowany w 1943 r. po długich i trudnych kolejach losu trafił w rozproszeniu do warszawskich kościołów jako zadość uczynienie Niemców za zniszczenia wojenne. Monumentalne malowidła (4 x 3 m) z lubiąskiego klasztoru pokazane są w wielkiej przestrzeni PAWILONU CZTERECH KOPUŁ Muzeum Sztuki Współczesnej- najmłodszego oddziału Muzeum Narodowego we WROCŁAWIU. Wadą tej ekspozycji jest to, że widzimy je blisko, twarzą w twarz, a nie w pozycji do jakiej były namalowane czyli wysoko nad głową. Ale za to widzimy je w ogóle i wreszcie wszystkie razem, tak jak to zostało pomyślane. I tylko tu jest to możliwe do pokazania. Chyba że wróciłyby na swoje miejsce w klasztorze w Lubiążu, które mogło by się stać przyszłym Muzeum Sztuki Śląskiego Baroku – tak się nam zamarzyło. W latach poprzednich wędrując po Dolnym Śląsku i Sudetach spotkaliśmy się z obrazami Michaela Willmanna w świątyniach klasztornych w KRZESZOWIE, HENRYKOWIE. Zwiedzając klasztor cystersów w LUBIĄŻU, który poraża swoją wielkością, totalną pustką i systematycznie zakrywaną ordynarną grabieżą dowiedzieliśmy się, że w krypcie kościoła klasztornego został pochowany śląski malarz Michael Willmann. Nazwisko i styl tego malarza były więc nam znane, dlatego nie wahaliśmy się długo, by wybrać się do Wrocławia przede wszystkim po to, by obejrzeć obrazy tego artysty zgromadzone w jednym miejscu. To ten malarz po raz pierwszy ukazał w swych obrazach św. Józefa jako młodego, pięknego mężczyznę, łamiąc tym samym dotychczasowe schematy w widzeniu tego świętego jako starszej osoby. Po poznaniu biografii tego człowieka, tym bardziej zachwyciliśmy się jego dziełami. Talent odziedziczył po ojcu Christianie Peterze. Rodziny z Królewca nie stać było na opłacenie nauki syna u znanego malarza holenderskiego Rembrandta, ani na podróż do Włoch, by tam mógł studiować. Mimo to młody Michael wybrał się w podróż artystyczną do Holandii by tam podpatrywać słynnego Rembrandta. Był więc samoukiem. Wędrując przez Niemcy i Polskę trafił do Wrocławia. Tu na jego talencie poznał się ówczesny opat cysterski z klasztoru w Lubiążu. W tej wsi zakupił dla siebie i swojej rodziny dom i warsztat malarski. Tu powstały jego monumentalne dzieła malowane na płótnie. Praktycznie stał się malarzem tego zakonu. Talentu nie zakopał, ale pomnożył. Jako neofita swą gorliwość i pasję przelewał na płótno. Umiał uchwycić uczucia osób, które malował. Na ich twarzach widać ekstazę, rozmodlenie, ale też strach i inne namiętności. Wychował się w wierze Kalwina, dopiero pod wpływem rozmów z opatem z Krzeszowa szczerze się nawrócił na katolicyzm. Ten stan ducha po nawróceniu można uchwycić w malowanych przez niego postaciach. Zachwyciło nas także „Sześć dni stworzenia” gdzie Pan Bóg bardzo mocno „pracuje” oddzielając światło od nocy czy „Raj” z niezwykle wyrazistymi w emocjach postaciami Adama i Ewy, przerażonymi zwierzętami obserwującymi grzech pierwszych ludzi. Oglądaliśmy te dzieła do nasycenia naszych zmysłów. Przez dwa kolejne dni i nie mieliśmy dosyć. Przeżycia, które zostaną z nami na zawsze. Zachwyt, który chcielibyśmy, by był także Waszym udziałem.

Drugim takim miejscem, które nas zachwyciło to kościół neogotycki pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w mieście TUREK, we wschodniej części województwa Wielkopolskiego, niedaleko Konina i 40 km od Kalisza. Kościół góruje nad miastem. Został wzniesiony w latach 1904-1913 według projektu Konstantego i Jarosława Wojciechowskich. Za czasów probostwa ks. JÓZEFA FLORCZAKA kościół został wyposażony w polichromię i witraże zaprojektowane przez znamienitego krakowskiego artystę JÓZEFA MEHOFFERA. W Muzeum Miasta TURKU im. Józefa Mehoffera podziwiać można projekty do tych polichromii i witraży. W pięciu tzw. czerwonych salach znajdują się szkice oraz kartony (projekty), których odwzorowania możemy podziwiać w kościele położonym nieopodal siedziby Muzeum. W sumie tych projektów jest 48. Odnaleźć tu można projekt do unikatowego na skalę światową „Chrystusa Ogrodnika”, którego postać ukazana jest po raz pierwszy w kapeluszu. Artysta mieszkał w Turku i pracował w latach 1932 – 1939. Twórca wnętrza tej świątyni to uczeń znanego malarza krakowskiego Jana Matejki. Razem pracowali przy malowaniu sklepień w kościele mariackim w Krakowie. Do Turku przybył na zaproszenie ówczesnego proboszcza będąc już profesorem na Akademii Sztuk Pięknych. To jego studenci w ramach praktyk wykonywali prace malarskie na tynku. Muzeum nawiązało kontakt z żyjącymi jeszcze wnuczkami tego artysty i od nich zakupiło te szkice, projekty. Zwiedzanie należy rozpocząć od Muzeum znajdującym się w budynku Ratusza w Rynku. Stamtąd z przewodniczką udajemy się do kościoła, od którego klucze posiada właśnie muzeum. Zwiedza się w dni powszednie w godzinach pracy muzeum. Świątynia bowiem pełni także pełną posługę duszpasterską dla mieszkańców miasta. Piękno tej bajecznie kolorowej polichromii zostało wydobyte po odnowieniu fresków i uzupełnieniu witraży, których nie zdążył wykonać artysta z powodu wybuchu II wojny światowej. Oglądając dzieło tego wybitnego artysty malarza czujemy się tak, jakbyśmy chodzili po wystawie zorganizowanej w ogromnej przestrzeni. Naprawdę warto tu było być! Miasto pamięta też o swoich mieszkańcach ofiarach wojen. Na zewnętrznej ścianie kościoła umieszczone są stosowne tablice upamiętniające ich imiona i nazwiska. Cacko w miejscu oddalonym od wielkomiejskiego zgiełku i modnych metropolii. Można w ciszy i skupieniu podziwiać piękno i równocześnie dziękować Panu Bogu za tych ludzi, którzy to piękno pokazali swoim talentem i chcą się nim z nami dzielić.
Gdańsk, 23.07.2020 r.
Wanda i Konrad Lange
Albumy: